4/5 - (1 vote)

Rola „Star” w ekosystemie Disney+: Czy treści dla dorosłych ratują platformę czy ją rozwadniają?

Gdy Disney+ wchodził na rynek, jego oferta była jasna jak bajka Disneya: animacje, superbohaterowie, Gwiezdne Wojny, produkcje familijne i wszystko to, co kojarzy się z ciepłem domowego ogniska. Jednak z biegiem czasu okazało się, że samą nostalgią nie da się konkurować z gigantami streamingu. I tak na wielu rynkach (w tym w Polsce) do oferty Disney+ dołączyła osobna sekcja — „Star”, czyli zupełnie inna twarz platformy. Z pytaniem, które wraca coraz częściej: czy ta dorosła część Disney+ to koło ratunkowe… czy wręcz przeciwnie — obcy element rozmywający tożsamość marki?

Czym właściwie jest „Star”?

„Star” to marka stworzona przez Disneya na potrzeby międzynarodowej ekspansji. W USA jej rolę pełni głównie Hulu, ale w Europie, Ameryce Południowej i Azji — to właśnie „Star” odpowiada za kontent dla dorosłych. Znajdziemy tam produkcje od ABC, FX, Searchlight, 20th Century Studios i Hulu — czyli bardziej dojrzałe tematy, seriale z gatunku crime, thrillery, dramaty, komedie dla dorosłych, dokumenty i kino niezależne.

To właśnie w ramach „Star” można obejrzeć takie tytuły jak:

  • The Bear (FX) – dramat o kucharzu, który staje na czele rodzinnej restauracji,
  • Only Murders in the Building (Hulu) – komediowo-kryminalny hit z Martinem Shortem i Seleną Gomez,
  • Fargo (FX) – antologia inspirowana filmem braci Coen,
  • Pam & TommyShogunDopesickAmerican Horror Story, a nawet klasyczne Prezydent Kacper czy Titanic.

Krótko mówiąc — to zupełnie inny klimat niż „Królewna Śnieżka” i „Mandalorianin”.

Dlaczego Disney postawił na rozszerzenie?

Decyzja o dodaniu treści dla dorosłych nie była przypadkowa. Rynek streamingowy zmienił się drastycznie — nie wystarczy mieć jeden „flagowiec”, jak Marvel czy Star Wars. Widzowie oczekują różnorodności, eksperymentów i kontentu, który nie jest filtrowany przez rodzicielskie blokady.

Co więcej, większość subskrybentów to dorośli, którzy często szukają czegoś „po godzinach” — a konto Disney+ to produkt jak każdy inny, więc takie rozwiązanie jest raczej naturalne..

„Star” jest więc odpowiedzią nie tylko na konkurencję, ale też na potrzebę zatrzymania użytkownika dłużej. Gdy dziecko idzie spać po bajce, rodzic zostaje z dostępem do czegoś bardziej wymagającego. A to wydłuża średni czas korzystania z platformy.

Ratuje czy rozmywa?

Tu pojawia się kluczowe pytanie: czy obecność „Star” wzmacnia Disney+, czy osłabia jego tożsamość?

Z jednej strony – to absolutny plus. Dzięki „Star” platforma przestała być postrzegana jako wyłącznie dziecięco-rodzinna. Otworzyła się na nowe grupy odbiorców: dorosłych singli, pary, seniorów. Zyskała nowe tematy, nowe nagrody (wiele produkcji Star było nominowanych do Emmy i Złotych Globów), a przede wszystkim – większą elastyczność programową.

Z drugiej strony – pojawia się ryzyko. Disney przez dekady budował wizerunek „czystej” marki. Dodanie do niej produkcji z wulgaryzmami, przemocą czy erotyką może dezorientować odbiorców. Czy to jeszcze Disney, czy już zupełnie nowa platforma pod starą nazwą? Niektórzy rodzice wyrażają obawy, że ich dzieci mogą przypadkiem trafić na nieodpowiednie treści, mimo zabezpieczeń.

To zresztą problem typowy dla wielkich marek, które próbują się zmieniać: jak nie stracić swojej duszy, wchodząc w nowe segmenty?

Jak Disney+ to rozwiązuje?

Disney+ próbuje pogodzić ogień z wodą na kilka sposobów:

  • Profile użytkowników: można tworzyć konta z ograniczeniami wiekowymi i kodami PIN.
  • Segmentacja wizualna: ikona „Star” jest wyraźnie oddzielona od pozostałych marek (Pixar, Marvel, National Geographic itp.).
  • Komunikacja marketingowa: treści dla dorosłych rzadko pojawiają się w tej samej kampanii, co bajki czy filmy familijne.

To wszystko ma pomóc zbudować nową, złożoną tożsamość platformy, w której każdy znajdzie coś dla siebie — ale w sposób bezpieczny i przemyślany.

Przyszłość „Star”: od dodatku do filaru?

W obecnym kształcie „Star” nie jest już dodatkiem — to jeden z filarów rozwoju Disney+ poza USA. Wzrost liczby premier oryginalnych produkcji, pozyskiwanie praw do uznanych tytułów, a także ogromna popularność takich seriali jak „Shogun” czy „The Bear” pokazują, że treści dla dorosłych są nie tylko potrzebne, ale i kluczowe dla utrzymania konkurencyjności.

Można zaryzykować tezę, że bez Star Disney+ miałby poważny problem z przyciągnięciem nowych użytkowników— szczególnie tych, którzy nie są rodzicami lub fanami Marvela.

Podsumowanie

„Star” to ruch strategiczny, który może wydawać się sprzeczny z DNA Disneya, ale w praktyce okazuje się niezbędny dla przetrwania i rozwoju platformy. Dzięki treściom dla dorosłych Disney+ przestaje być „tylko dla dzieci” i zyskuje drugie życie — bardziej dojrzałe, różnorodne i uniwersalne. Czy to ją rozwadnia? Tylko wtedy, gdy zapomnimy, że nawet Myszkę Miki trzeba czasem puścić spać.